Polska znalazła się z różnych względów w bardzo niekorzystnej sytuacji. Zacznijmy od tego, że Łukaszenka nie ma zamiaru pokazać, że jest nieskuteczny. Rozpoczął przerzut imigrantów i dla niego w tej chwili wyzwaniem jest przeprowadzenie operacji z sukcesem. To buduje autorytet Łukaszenki wobec sąsiadów. Polscy analitycy wojskowi powinni sobie zdać sprawę, że kilkadziesiąt tysięcy imigrantów, według niektórych źródeł ponad 100 tys., Łukaszenka wszelkimi sposobami będzie zamierzał wypchnąć za granicę.
Obecne działania Łukaszenki mają doprowadzić do „akceptacji” zamieszania na granicy. Uruchamianie agentury wpływu w Polsce, w Niemczech, Brukseli ma zatrzeć różnice pomiędzy agresorem a ofiarą. Stopniowanie eskalacji przemocy na granicy ma przyzwyczaić opinię publiczną do tego, że takie wydarzenia mają miejsce, już się działy i będą się działy w najbliższej przyszłości. Każdy kolejny krok Łukaszenki jest na tyle mały, że wpisuje się w ukształtowany obraz do którego opinia się przyzwyczaiła i go zaakceptowała. Newsy o tym, że miało miejsce X prób przekroczenia granicy, że oddano strzały z pistoletu sygnałowego, że po polskiej stronie pojawiły się zielone ludziki powszednieją.
#nagranicy
Stan powolnej eskalacji działań służb Łukaszenki nie jest docelowy. Przerzut imigrantów jest coraz trudniejszy. Ten schemat działania z punktu widzenia Białorusi wyczerpuje się. Liczenie na to, że Łukaszenka zacznie przekonywać imigrantów na lot powrotny samolotem należy traktować bardziej w kategorii cudownego rozwiązania. Byłoby to równoznaczne z powiedzeniem przez Łukaszenkę: Przeliczyliśmy się, jesteśmy za słabi by dokończyć to co zaczęliśmy.
Jaki może być najbliższy scenariusz jaki rozegra się na granicy? Pogoda jest tutaj okolicznością, którą Białoruś wykorzysta na swoje potrzeby. Na noc z 8/9 listopada zapowiada jest ujemna temperatura na granicy polsko-białoruskiej, kolejna noc ma przynieść jeszcze niższą temperaturę. Służby Łukaszenki i „pożyteczne” media z pewnością pokażą przemarznięte osoby, być może ktoś umrze z wyziębienia. Ten przekaz trafi na czołówki mediów i będzie rezonował. Z agresji i wojny hybrydowej środek ciężkości zostanie przesunięty na tragiczną sytuację bezbronnych uchodźców, etc. W ślad za dramatyczną sytuacją uchodźców pojawi się „uzasadniona” agresja osób nielegalnie przekraczających granicę – media będą pisały, że oni walczą o przeżycie i ich zachowanie jest zrozumiałe. To jest element potrzebny Łukaszence do przeprowadzenia właściwej operacji.
Prawdopodobna operacja Łukaszenki może polegać na użyciu nieoznakowanych ciężarówek do przerzutu imigrantów. Skuteczność wymaga by operacja była wielkoskalowa. Można sobie wyobrazić, że zostanie przygotowane kilkanaście lub kilkadziesiąt przejazdów przez granicę. W wyznaczonych miejscach zostaną na zasieki położone metalowe płyty, dostarczone przez ciężkie koparki lub inny sprzęt. Na gotowe przejścia ruszą ciężarówki z imigrantami. Raczej należy oczekiwać, że będą wyposażone w opony typu run flat i ich ostrzał może być nieskuteczny. Z pewnością służby Łukaszenki zdają sobie sprawę, że polska strona podejmie działania. Dlatego trzeba założyć, że cześć imigrantów dostanie broń ze ślepakami, ale wśród prowadzących operację na pewno będą uzbrojeni funkcjonariusze, którzy mogą nie różnić się wyglądem od imigrantów.
Polskie oddziały powinny brać pod uwagę najgorszy scenariusz, z uzbrojeniem części imigrantów w broń z pociskami strzeleckimi.
Odstraszanie polskich służb by nie zatrzymywały ciężarówek na pewno będzie elementem takiej operacji. Ciężarówki mogą być wykorzystane do wielokrotnego przeprowadzania kolejnych grup imigrantów.
Alternatywą dla użycia samochodów ciężarowych lub równoczesnym rozwiązaniem może być wykonanie dużej liczby wyrw w zasiekach. Element zaskoczenia i skala operacji ma tutaj podstawowe znaczenie. Wybór metody przerzutu imigrantów zapewne leży w gestii Putina, który decyduje o stopniu agresji na granicy. Musimy mieć na uwadze, że to co dla Putina jest małą agresją na użytek jego polityki wewnętrznej i zagranicznej dla Polski może oznaczać bardzo dużą ingerencją obcych służb.
Drugą częścią planu Putina może być nie pozwolenie na przekroczenie granicy imigrantom, którzy zostali przechwyceni przez polskie służby. Na granicy mogą pokazać się liczne białoruskie służby mundurowe, de facto wojsko, broniące „integralności” terytorium.
Polska służba graniczna nie będzie w stanie wepchnąć imigrantów na Białoruś – takie działanie Łukaszenka uznałby za agresję na jego kraj. Trzeba wyjaśnić, że na polsko-białoruskiej granicy nie ma w sensie prawnym „strefy niczyjej”, jest linia wyznaczana przez monolity lub słupy betonowe wkopane w ziemię.
Polska strona powinna być przygotowana na taką operację Łukaszenki/Putina. Elementem logistyki powinno być zapewnienie obozowisk dla imigrantów i środków transportu. Polska powinna rozważyć lokalizację takich ośrodków nad Odrą, które byłyby dobrze strzeżone głównie z polskiej strony. Niestety musimy zakładać scenariusz w którym Łukaszence uda się wepchnąć dziesiątki tysięcy imigrantów do Polski, także przez kraje bałtyckie.
Układ międzynarodowy
Polska w konflikcie z Łukaszenką może liczyć wyłącznie na siebie. Scenariusz wielkoskalowego hybrydowego ataku na Polskę może mieć ciche przyzwolenie w Niemczech, Francji, Brukseli.
Pokazanie, że Polska jest krajem frontowym to korzyść dla Niemiec i innych gospodarek zachodniej Europy, które borykają się z przenoszeniem produkcji do Polski oraz z rosnącym eksportem Polski do krajów UE. Działania Łukaszenki z pewnością odbiją się na obrazie bezpieczeństwa Polski i obniżą ranking inwestycyjny.
Jako kraj nie możemy liczyć na sojuszników. NATO w żaden sposób nie zareaguje na „konflikt uchodźczy”, demonstracja siły przez samoloty zwiadowcze Ajax i inne na naszej wschodniej granicy będzie bez znaczenia dla działań Łukaszenki, a dla Polski może zamiast korzyści przynieść pogłębienie wizerunku kraju frontowego.
Bruksela pokaże, że to od niej zależy pomoc w kryzysie uchodźczym, że wymagana jest unijna współpraca, poszanowanie zasad itd. i przypomni, że Polska wcześniej odmawiała swojej pomocy w dyslokacji uchodźców.
Kolejnym elementem układanki międzynarodowej może być presja Putina na uruchomienie Nord Stream 2. Niemcy mogą być zainteresowani pogorszeniem postrzegania Polski jako kraju bezpiecznego ale tylko do pewnego stopnia. Tutaj polityka Niemiec najpewniej jest zniuansowana.
Operacja imigracyjna na Białorusi może mieć więcej ojców niż tylko Putin i Łukaszenka, a z pewnością ma wielu kibiców.
11 listopada
Służby powinny być wyczulone na działania Białorusi w Dzień Zwycięstwa. Pomijając względy symboliczne 11 listopada zwiąże znaczne siły mundurowe i sprzętowe w Warszawie. Zapowiedzi przeprowadzenia demonstracji przez organizacje anarchistyczne mogą być częścią scenariusza Łukaszenki, zakładającego słabszą obsadę kadrową na granicy po polskiej stronie oraz mniej skuteczne działania obronne w rejonie przygranicznym.
Również pogoda sprzyja rozpoczęciu w tym dniu działań. Po dwóch nocach z ujemną temperaturą noc z 10/11 listopada według prognoz będzie cieplejsza.
Oczywiście dokładny czas ataku hybrydowego na większą skalę jest nieznany ale jest bardzo prawdopodobne, że on będzie miał miejsce. Lepiej być przygotowanym za wcześnie niż za późno.
Prawo w sytuacjach nadzwyczajnych
Mur na granicy powinien być stawiany 2 miesiące temu. Na 180 km granicy tymczasowy ale solidny mur można było postawić w miesiąc. To mogły być różne mury w zależności od dostępności materiałów i sprzętu. To nie konkurs architektoniczny. Jeśli Polska musi uchwalać ustawę do postawienia niezbędnego muru, który jest wymagany ze względu na kryzysową sytuację to znaczy, że mamy głupie prawo. Wojska inżynieryjne w sytuacji ogłoszenia stanu wojennego na granicy powinny mieć prawo do przejęcia produkcji i pierwszeństwo wykonania zleconych firmom prac. Obowiązkiem państwa byłaby zapłata odszkodowań za zerwane kontrakty. Putin i Łukaszenka musieli mieć ubaw gdy zamiast stawiania muru debatowano w Polsce nad ustawą.
Na wiosnę już będzie dawno po obecnym kryzysie imigracyjnym. Oczywiście mogą być kolejne fale, ale w tej chwili najważniejsza jest ta, która faktycznie ma miejsce.
Odpowiedź na agresję
Polska ma szanse skutecznie odstraszyć Łukaszenkę od operacji na polskiej granicy.
Trzeba być przygotowanym na wielkoskalowy atak hybrydowy i druga strona musi sobie z tego zdawać sprawę. Czy tak jest obecnie tego nie wiemy.
Wzmocnienie granicy w ciężki sprzęt, w tym pojazdy opancerzone i samochody ciężarowe do blokowania przejazdów i przejść, pojazdy do stawiania zapór tymczasowych to są działania, które powinny być widoczne na granicy. Zamiast WOT na granicy powinny być jednostki z Lublińca, jednostki antyterrorystyczne i do zwalczania zamieszek. Niestety 11 listopada ze względu za związanie sił policyjnych w Warszawie na pewno jest datą, którą Łukaszenka bierze pod uwagę.
Zablokowanie powrotu imigrantów na Białoruś to na pewno scenariusz na który Polska powinna być przygotowana. W praktyce „strefą niczyją” jest teren pomiędzy polskim murem, a polską granicą. Przepchnięcie imigrantów za mur na polską stronę obrońcy uchodźców potraktowaliby jako zostawienie ich w niesprzyjających warunkach na terenie Polski. To może być problem, dlatego jedynie skutecznym środkiem jest obrona na pierwszej linii. Polska powinna chronić swój teren za murem i zasiekami. W sytuacji gdy imigranci atakują polskie zabezpieczenia potrzebna jest reakcja oddziałów specjalnych lub działania siłowe na odległość przy użyciu polewaczek i gazu. Polska przestrzeń za zasiekami powinna być odpowiednio duża by strona białoruska nie zarzucała działań na ich terenie. W miejscach gdzie mur/zasieki jest za blisko granicy należy rozważyć postawienie drugiego muru w dalszej odległości.
Apel do ministrów Mariusza Kamińskiego i Mariusza Błaszczaka aby przygotowali służby mundurowe na większe zagrożenie niż oczekiwane.
Jarosław Supłacz