Nie ma kasy na Rondo
Głównemu wykonawcy przebudowy Ronda w Katowicach grozi upadłość i prokurator! W Sądzie Rejonowym w Katowicach leżą dwa wnioski o upadłość złożone przez podwykonawców przedsiębiorstwa Prinż SA Holding, które nie otrzymały pieniędzy za wykonane roboty. A w prokuraturze – także dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez zarząd tej spółki oraz jej spółki-córki PRInż Mosty. Czy to oznacza koniec marzeń o szybkiej trasie przez centrum Katowic?
Tydzień temu opisaliśmy dramatyczną sytuację wielu firm podwykonawczych, które uzależnione są od sytuacji finansowej PRInżu. Nie stać je na zapłatę podatków i zmuszone są robić przymusowe przerwy na placu budowy, aby nie pogłębiać swoich zadłużeń. Wszystko dlatego, że nie otrzymują na czas wynagrodzenia. Do grona tych niewielkich firm dołączyła prawdziwa potęga – Hydrobudowa-6 SA z Warszawy, która wykonała roboty o łącznej wartości 52 mln zł. Mimo, że w czerwcu roboty zostały zakończone, PRInż zalega jej blisko 8 mln zł i dalej nie myśli płacić.
– Przez wiele miesięcy od października 2003 r. kredytowaliśmy PRInż, aby zapewnić prawidłowy przebieg budowy. – mówi Jerzy Zyśk, dyrektor handlowy Hydrobudowy-6. - I to się skończyło…
Hydrobudowa-6 wystąpiła na drogę sądową przeciw Prinż SA Holding, a oprócz tego złożyła w katowickiej prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Na czym ma ono polegać? Na wyłudzeniu gwarancji bankowej w wysokości 6,5 mln zł złożonej przez Hydrobudowę-6, jako zapewnienie dobrego wykonania żelbetowych ścian szczelinowych obudowy tunelu oraz murów oporowych na wjazdach i wyjazdach z tunelu trasy. Gdy roboty zostały już wykonane, PRInż bezpodstawnie i bezprawnie odstąpił od umowy, aby uniknąć zapłaty, a dodatkowo wypłacił sobie gwarancję nie mając do tego żadnych podstaw.
– W ten sposób PRInż ratował swoje finanse. Doszło do rażącego nadużycia prawa, które odbiło się szerokim echem. PRInż w bankach był firmą podwyższonego ryzyka, a teraz jest firmą nieobliczalnego ryzyka – mówi dyrektor Zyśk, który dodaje, że i tak odzyska pieniądze – jeśli nie od PRInż to od DTŚ SA, choć w tym drugim przypadku oznacza to dwukrotne płacenie za to samo z pieniędzy publicznych.
Kolejne zawiadomienie do prokuratury składa firma windykacyjna PRAGMA INKASO. Tym razem sprawa dotyczy działalności zarządu PRInżu na szkodę swej firmy i wierzycieli.
– Jesteśmy przekonani, że fatalna sytuacja finansowa PRInżu była jej zarządowi doskonale znana, a mimo to nie zrobił nic, żeby ją poprawić. Tym samym działał na niekorzyść wierzycieli, którzy teraz mają ogromne problemy z odzyskaniem swych pieniędzy. Sytuacja przypomina sprawę budowy gmachu UniCentrum, gdzie w identyczny sposób do ostatnich dni wypłatą pieniędzy podwykonawców mamił Mostostal Zabrze. Do dziś ich nie odzyskali – mówi Piotr Drzewiecki z PRAGMA INKASO.
Wiadomość o wnioskach o ogłoszenie upadłości wstrząsnęła w piątek niemal wszystkimi. Przede wszystkim zaskoczenia nie ukrywa inwestor jakim jest Drogowa Trasa Średnicowa SA.
– Nic o tym nie wiemy. Coś takiego! Z opiniami na ten temat wstrzymamy się dopóki nie otrzymamy potwierdzenia tej sytuacji – powiedziała Danuta Żak-Koza, rzecznik zarządu DTŚ SA w Katowicach.
Przyszłość budowy trasy średnicowej rysuje się w czarnych barwach. Specjaliści z branży budowlanej twierdzą, że wnioski o ogłoszenie upadłości są czasami stosowane jako ostateczny straszak w negocjacjach o wypłatę należności. Podkreślają jednak, że jeśli do takich sposobów ucieka się taki gigant jak Hydrobudowa-6, to faktycznie sytuacja dłużnika musi być poważna. A spółka PRInż może rzeczywiście nie mieć już pieniędzy na kontynuowanie budowy i zapłatę podwykonawcom. To oznaczać będzie tylko jedno – przerwanie kontraktu i pusty plac rozkopanego ronda.Dorota Żak-Koza z zarządu DTŚ twierdzi jednak, że choć sytuacja może wydawać się trudna, to nie widzi zagrożenia dla kontynuowania kontraktu. W tym samym tonie wyraża się kierownictwo PRInż.
– Nie chciałbym się wypowiadać co do tych wniosków, bo nie znam
ich treści. Zaś co do realizacji inwestycji, to wszystko postępuje
zgodnie z planem rzeczowym. W niektórych miejscach mamy
przyspieszenie, a w niektórych opóźnienia wynikające jednak tylko z
celowego przesunięcia kolejności wykonania pewnych robót – mówi
Franciszek Kutermak, dyrektor biura ds. realizacji kontraktów i
postępu PRInż SA Holding.
Uzależnieni od PRInżu podwykonawcy mają nadzieję, że należne
pieniądze odzyskają po zapowiadanym od dawna przejęciu firmy przez
potentata na rynku budowlanym – spółkę Polimex Mostostal Siedlce.
– Złożenie wniosku o upadłość spółki PRInż z naszej strony nie stanowi przeszkody do dalszych rozmów na temat zakupu większościowego pakietu jej akcji. Nadal jesteśmy tym zainteresowani – zapewnia Marcin Gesing, rzecznik spółki Polimex Mostostal Siedlce SA.
Dziennik Zachodni, 8 sierpnia 2005r. - Autor: Marcin Twaróg